Konwekcja smugi i zachód słońca
Od kilku dni pozostajemy w chłodnej masie powietrza. Niestety przez to mamy wrażenie, że jest luty, a nie przedsionek lata — kwiecień. Ale kwiecień plecień, bo przeplata — trochę zimy trochę lata. 🙂
Trzeba szukać plusów. Konwekcja… Niezaprzeczalnym plusem jest z pewnością malownicze niebo. Arktyczne powietrze jest bardzo przejrzyste. W dodatku od kilku dni mamy do czynienia z konwekcją, która w takich dniach jest bardzo malownicza.
Tego dnia (25.04) konwekcja była bardzo dynamiczna. Objawiała się chmurami z bardzo dobrze widocznymi smugami krypy śnieżnej. Komórki te szybko zanikały, zostawiając za sobą opadające smugi opadowe.
Wieczorem w okolice Łomży nasunęła się większa, rozbudowana w pionie komórka konwekcyjna. Jej smugi opadowe w połączeniu z zachodzącym słońcem robiły wrażenie!
Następnie z Martą wyjechaliśmy z jej strefy opadu. Dzięki temu że była ona dość ograniczona udało nam się uchwycić bardzo malowniczy zachód słońca. Widać oprócz słońca rozmywające się smugi. Są to „umierające” w malowniczy sposób komórki konwekcyjne.
Oddaliliśmy się jeszcze bardziej od największej z nich. Tej, która przechodziła przez Łomżę (i którą fotografowaliśmy). Taka, by ująć ją w całości. I udało się! Widzicie poniżej jej rozwiane kowadło. Fantastyczny widok, który nam zrekompensował zimno i brak burz.